Z cyklu: Podróże kulturowe

Członek Wietnamskiej Społeczności


    Gdy kwaterowałem się w akademiku dla obcokrajowców, potocznie zwanego „Wieżą Babel”, kierowniczka przedstawiła mi listę wolnych miejsc w pokojach, abym mógł wybrać z kim chcę mieszkać. Moją uwagę zwróciło miejsce w pokoju z dwiema dziewczynami z Wietnamu. Kierowniczka stwierdziła, że nie ma problemu, pod warunkiem, że dziewczyny się zgodzą. Wybraliśmy się więc na górę do ich pokoju. Dziewczyny oczywiście nie miały nic przeciwko. W taki oto sposób rozpoczął się mój rok życia wśród Wietnamczyków.

    W związku z ich stadnym trybem życia, nasz segment stale odwiedzał spory tłum Wietnamczyków. Na początku odnosili się do mnie z pewną nieufnością, jednak gdy wyszły na jaw moje zainteresowania i szeroka wiedza na temat wietnamskiej kultury, szybko zostałem zaakceptowany jako zwyczajny członek wietnamskiej społeczności.

    W Wietnamie imiona mają swoje znaczenia. Uważa się, że imiona mają swoją tajemną moc. Wietnamczycy bardzo identyfikują się ze swoimi imionami i przedstawiając się obcokrajowcom zawsze tłumaczą znaczenie swoich imion. Dziewczyny z którymi mieszkałem nazywały się Minh Nguyet, czyli Jasny Księżyc oraz Bich Van, czyli Błękitna Chmurka. Najczęstszym gościem naszego pokoju (można powiedzieć, że praktycznie z nami mieszkała) była Thu Van, co znaczy Jesienna Chmurka.


Rodzinne utarczki

    Kilkunastu Wietnamczyków mieszkających w naszym akademiku tworzyło bardzo zgraną grupę. Gotowanie posiłków, zwłaszcza kolacji, odbywało się zawsze wspólnie, w naszym segmencie. Miałem przyjemność dobrze poznać tradycyjną wietnamską kuchnię. Oddziaływanie obcych kultur w długiej historii Wietnamu, które wywarło silny wpływ na wietnamski styl życia, znajduje także swoje odzwierciedlenie w wietnamskiej kuchni. Dziesięć wieków pozostawania w kręgu administracyjnie narzucanych wpływów kultury chińskiej (głównie konfucjanizmu) pozostawiło wyraźne ślady w wietnamskiej kulturze. Chociaż od 939 r. n.e. do czasów współczesnych Wietnam był niezależny (okres ten nazywano „900 lat niepodległości Wietnamu”), nadal wiele politycznych i społecznych modeli wzorowanych było na Chinach. Ogromne znaczenie miało też bliskie sąsiedztwo Indii. Od swoich sąsiadów Wietnamczycy przejęli zarówno wiele potraw, jak i obyczajów. Francuska kolonizacja, której wynikiem był okres gwałtownych zmian w wietnamskiej kulturze na przełomie XIX i XX wieku, również wywarła głęboki wpływ na wietnamskie potrawy.

    Powszechne jest stosowanie do większości potraw sosu rybnego. Sos ten charakteryzuje się bardzo nieprzyjemnym zapachem, więc początkowo trudno się do niego przyzwyczaić. Jednak smak przyprawionych w ten sposób potraw w pełni rekompensuje niedogodności związane z towarzyszącym im aromatem. Uczestnicząc we wspólnym przygotowywaniu posiłków miałem również okazję nauczyć się gotować niektóre potrawy, np. słynne na całym świecie Nem, znane u nas jako „Sajgonki”. Nguyet często narzekała, że w Polsce jest bardzo mało warzyw. Mówiła, że w Wietnamie na co dzień wykorzystują przynajmniej kilkanaście gatunków warzyw, których w Polsce nie można dostać. Poza tym zaobserwowałem wiele interesujących zwyczajów, jak np. jedzenie grapefruit’a z dużą ilością grubej kamiennej soli. Spożywali też olbrzymie ilości mięsa. Jedyna z przyrządzanych przez Wietnamczyków potraw do której w żaden sposób nie potrafiłem się przekonać był kurczak smażony w cukrze. Wietnamczyków z kolei niezwykle trudno było przekonać do spróbowania jakiejkolwiek obcej potrawy. Robią to raczej z grzeczności niż z ciekawości. Przekonałem się o tym, gdy pewnego razu postanowiłem zrobić naleśniki. Ponadto wszystkich cechuje paranoiczna wręcz niechęć do jakiegokolwiek alkoholu (z czym nie spotkałem się w żadnej innej azjatyckiej kulturze).

    Ciekawie wyglądała konsumpcja. Wszystko odbywało się na podłodze. Przed posiłkiem rozkładaliśmy w pokoju koc, na którym rozstawiane były potrawy i urządzaliśmy sobie wielki piknik. Sielankowego obrazu dopełniał fakt, że Wietnamczycy większość dnia spędzali w piżamach. Z racji wspomnianych nawyków żywieniowych, Wietnamczycy bardzo dbali o czystość. Podłoga zawsze była dokładnie wyszorowana, a przed wejściem do pokoju wszyscy zdejmowali buty. Poza posiłkami główną rozrywką było grupowe robienie hurtowych zakupów w Geant oraz namiętne rozgrywki tenisa stołowego.


Więzi rodzinne

    Pewnego dnia, po powrocie z zajęć, zastałem w naszym pokoju większy niż zwykle tłum ludzi. W związku z urodzinami Nguyet, jej przyjaciółki z innych miast w Polsce (głównie z Warszawy) zrobiły jej niespodziankę i zjechały się do nas na imprezę. Nguyet nie spodziewała się, że wiem o jej urodzinach, więc gdy wyciągnąłem schowany wcześniej prezent przeżyła kolejne miłe zaskoczenie. Tego wieczoru dowiedziałem się czegoś na temat wietnamskich kanonów urody. Nguyet przedstawiła mi jedną ze swoich przyjaciółek. W poznanej dziewczynie od razu rzucało się w oczy to, że z wyglądu zupełnie nie przypominała Wietnamki. Gdybym zobaczył ją w innych okolicznościach, wziąłbym ją za Japonkę. Widać było, ze cieszyła się w grupie sporym powodzeniem. Przedstawiając ją Nguyet dodała:
  - Ładna dziewczyna, prawda?
  - Tak - stwierdziłem, po czym zwróciłem się do swojej nowej znajomej - Masz bardzo japońskie rysy twarzy.
  - Wszyscy mi to mówią - odparła z wyraźnym zadowoleniem.

________________________________
Minh Nguyet (tradycyjne jasne Ao-Dai) ________________________________________ Thu Van (w stroju ślubnym)

    Tradycyjnym kobiecym strojem narodowym jest „Ao-Dai” (widoczne na zdjęciach). Zostało zaprojektowane na początku XX wieku, wzorując się na chińskich ubiorach dam dworu. Ao-Dai noszone jest w wielu różnych kolorach. Zwyczajowo młode kobiety noszą jasne kolory, takie jak żółty, biały lub jasnoniebieski. Starsze kobiety ubierają się raczej w ciemne barwy, takie jak granat lub brąz. Panny młode przywdziewają zwykle czerwień lub róż.

    Język wietnamski jest jednym z najbardziej melodyjnych języków. W brzmieniu przypomina trochę języki chińskie. Wyróżnia się tu sześć różnych tonów. Oznacza to, że w zależności od intonacji ta sama zbitka głosek może być jednym z siedmiu różnych słów (siódmy przypadek to tzw. brak tonu). Dla porównania, w języku mandaryńskim występują jedynie cztery różne tony. Ciekawostką wyróżniającą ten język jest zróżnicowanie wyrażeń zależnie od płci osoby, która je wypowiada. Jako przykładu użyję jednego z najczęściej chyba tłumaczonych na inne języki zwrotów. Wyrażenie „kocham cię” wypowiadane przez kobietę brzmi „em you anh” (co dosłowniej można by przetłumaczyć jako „ja kocham Pana”), natomiast wypowiadane przez mężczyznę brzmi „anh you em” (czyli coś w stylu „Pan kocha ciebie”). Jeśli chodzi o pismo, od czasów wojny ze Stanami Zjednoczonymi stosuje się alfabet romański. Używane wcześniej pismo chińskie powoli odchodzi w zapomnienie.     Wietnamczykom bardzo się podobał pobyt w Polsce. Zwłaszcza Wietnamki były oczarowane zachowaniem Polaków w stosunku do kobiet. Jednak podczas rozmów na ten temat często wspominali, że brakuje im tutaj wodospadów. Opowiadali, że u nich jest to niemal wszędzie najbardziej charakterystyczna cecha krajobrazu. W swoim kraju uwielbiali spędzać czas wśród wodospadów i czuli się trochę nieswojo w miejscu, gdzie ich prawie wcale nie było.

    Dziesięć miesięcy w towarzystwie Wietnamczyków upłynęło bardzo szybko i było pełne niezwykle ciekawych doświadczeń. Wielu z nich prosiło, abym odwiedził ich w Wietnamie. Z pewnością kiedyś z tych zaproszeń skorzystam. Będzie to okazja do kolejnych obserwacji tej bliskiej mi kultury.